o blogu

Na początek zaznaczmy, że nie piszę ambitnego dzieła.
Nigdy też takie być nie miało. 
"Szuflada" to, jak sama nazwa wskazuje, szuflada. Do której wrzucam większość rzeczy ukończonych, chyba, że nadają się tylko do schowania w czeluściach mojego biurka (które pęka w szwach. Naprawdę, nawyk gromadzenia papierzysk się mści).
Piszę dla odstresowania. Dla pozbycia się miliona myśli, które krążą gdzieś w mojej głowie i są na tyle natrętne, że coś trzeba z nimi zrobić. 
Nie chcę być pisarką. Nie chcę nawet być dziennikarzem. Właściwie marzę o karierze szalonego naukowca, a jak się nie uda, to będę lingwistą, a co. Także - pisanie to nie moje życiowe powołanie, a pasja. 
(Co jednym wychodzi lepiej, a drugim gorzej).
Nie znaczy to, oczywiście, że nie chcę się rozwijać - bo chcę i z chęcią przyjmę Wasze zdanie na temat mojej pisaniny. To, że się coś robi dla przyjemności, nie znaczy, że nie można tego robić dobrze.

 "Mgnienia" to opowieść o polityce, o wojnie, ale w bardzo małej skali, w której, co nie powinno się zdarzać, bardzo dużą rolę odgrywają emocje i poplątane sprawy. W fantastycznej krainie wszystko jest możliwe (i tak, w tej bajce są smoki!) - albo, dobrze, prawie wszystko. 
"Mgnienia" rosną sobie na moim dysku od... o borze, marca 2010. 
A jeszcze tyle przede mną!
Czyli, prawdopodobnie, będę to wątpliwe dzieło pisała jeszcze dekadę, więc możecie się nastawić na długą rozrywkę.

Niedawno do "Mgnień" dołączyła absurdalna opowieść o dwóch czarownicach gdzieś na zapadłej wsi, które mimo woli zostają wciągnięte do walki z wrogiem, którego w zasadzie pokonać się nie da... Ale one o tym nie wiedzą. I, szczerze powiedziawszy, nie sądzę, żeby im to specjalnie przeszkadzało. 
Mnóstwo dramatów, zwrotów akcji, absurdu w dużych dawkach i - na dodatek - świstak! Czyli "Dwie wiedźmy, świstak i, o rany, ukradli nam krokodyla!".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz